Autor |
Wiadomość |
Michu_3m100 |
Wysłany: Pon 19:09, 11 Kwi 2016 Temat postu: |
|
Raczej mało prawdopodobne. Gdyby tak było wszystkie silniki z położnymi tłokami musiały by po postoju padać.
Za to od nagaru i temperatury potrafi pierścień potrafi się w rowku zakleszczyć. Dokładnie tak mam zwalony dolny. |
|
|
mc.owczarek |
Wysłany: Czw 22:16, 24 Mar 2016 Temat postu: |
|
No więc tak. Skuter działa i nawet chodzi lepiej więc niewątpliwie zlokalizowałem usterkę.
Sprawa wyglądała tak. Po zdjęciu cylindra pierścienie powinny luźno się rozewrzeć. U mnie było tak że po jednej stronie (przeciwnej od stopki bocznej) oba w dokładnie tym samym nmiejsu były dość mocno wciśnięte w tłok (musiałem sonie pomóc śrubokrętem żeby je wyciągnąć). Pierścienie były spiłowane (na oko) na grubość tłoka.
Stąd moja dedukcje czy prawdziwa nie wiem. Skuter długo stał na nóżce bocznej. Resztki olej po pierścieniach zlały się w prawą stronę. Lewa wyschła i nagar zlepił pierścienie do tłoka. Kiedy go kupiłem działał dopóki pierścienie się nie starły, a ścierająć nie rozwierały i stąd utrata kompresji.
Naturalnie to tylko teoria. Jednak faktem jest że po naprawie działa.
Pozdrawiam. |
|
|
Michu_3m100 |
Wysłany: Czw 21:56, 24 Mar 2016 Temat postu: Re: Nowy i już zrzędi / Hexagon 125 2T zdechł |
|
mc.owczarek napisał: | Ciśnienie. Jakieś jest, ale też nie bardzo mam pomysł jak je określić przy pomocy kompletu kluczy i warsztatu pod chmurką. |
Świeca i manometr... Innej metody nie znam.
mc.owczarek napisał: | Ok. Juz sobie odpowiedziałem. Skuter prawdopodobnie stał długo na stopce bocznej. Olej zebrał się po stronie przechyłu i zasechł zaklejając pierścienie. Jeździłem chwilę aż wytarłem tyle ile wystawało. Zaklejone pierścienie nie rozwierały się i straciłem kompresję. |
Ale, że jak? Co on stał 10 lat? Sprawdziłeś już coś, czy tak tylko wymyślasz?
Jakoś sobie tej wersji nie wyobrażam. Rozwiń jak możesz bo wydaje się nierealne. |
|
|
mc.owczarek |
Wysłany: Sob 14:27, 19 Mar 2016 Temat postu: Nowy i już zrzędi / Hexagon 125 2T zdechł |
|
Witam, jestem Maciek.
Jestem nowy i już mam problem. Przedwczoraj dołączyłem do grona fanów/posiadaczy w.w. sprzętu. Od wczoraj już tylko teoretycznie. Jechałem sobie do domu koło 90km/h i nagle kichnął i zgasł. Miałem takie doświadczenia (problem z ilością benzyny w komorze pływakowej) z moim poprzednim szatanem 50cc .
Nie daje znaku życia czy kopniakiem czy rozrusznikiem martwa cisza, nawet nie kaszlnie. Dodam że na moje laickie oko przed wydarzeniem dział prawidłowo i odpalał z rozrusznika praktycznie odrazu mimo że zimno. To co udało mi się narazie zweryfikować to.
Instalacja, a przynajmniej rozrusznik kręci.
Paliwo raczej dociera. Do tej pory miałem taki test który sprawdził sie przy kilku maszynach że kupowałem na stacji taki spray/benzynę do uruchamiania silników w zimie (samostart) zdejmowałem dolot i wpryskiwałem do gaźnika. Jeżeli problem był po stronie gaźnika to zapalał chociaż na chwilę lub przynajmniej kaszlną. U mnie milczy. Prysnąłem nawet bezpośrednio do cylindra chociaż nie wieżę w to rozwiązanie. Też nic
Iskra jest, nie zweryfikowałem jeszcze czy w dobrym momencie, oraz czy dobrej jakości bo nie bardzo wiem jak się do tego zabrać (oceny jakości).
Ciśnienie. Jakieś jest, ale też nie bardzo mam pomysł jak je określić przy pomocy kompletu kluczy i warsztatu pod chmurką.
Macie jakieś pomysły zanim zdejmę cylinder żeby obejrzeć pierścienie? Będę bardzo wdzięczny za sugestie.
Pozdrawiam.
Ok. Juz sobie odpowiedziałem. Skuter prawdopodobnie stał długo na stopce bocznej. Olej zebrał się po stronie przechyłu i zasechł zaklejając pierścienie. Jeździłem chwilę aż wytarłem tyle ile wystawało. Zaklejone pierścienie nie rozwierały się i straciłem kompresję.
Taka nauczka na przyszłość przy zimowaniu.
Pozdrawiam. |
|
|